czwartek, 21 lipca 2011

Recenzja: Biochemia Urody - olejek myjący

Chciałabym przedstawić recenzję kolejnego kosmetyku z BU. Tym razem będzie to olejek myjący. Mój ma akurat zapach róży, ale działanie wszystkich jest podobne :)

Co pisze producent:
» W przeciwieństwie do tradycyjnych środków myjących, zawierających często silne detergenty (substancje myjące), olejek działa łagodnie i nie wysusza skóry, jednocześnie bardzo skutecznie zmywa wszelkie zanieczyszczenia skóry - tłuszcz, makijaż oraz nawet grube warstwy wodoodpornych produktów z filtrami UV.
» Olejkiem można zmywać okolice oczu,
jest on łagodny i nie powoduje szczypania, a dodatkowo zmywa makijaż, także wodoodporny tusz do rzęs.
» Wbrew pozorom olejek nie pozostawia wrażenia tłustości na skórze ani nie działa w żaden sposób komedogennie
(nie zatyka porów), natomiast zmywa się kompletnie po spłukaniu wodą.
» Olejek daje dobry poślizg, dzięki czemu w trakcie mycia skóra nie jest naciągana. W odróżnieniu od tradycyjnych żeli myjących olejek nie pieni się, co jest również oznaką jego łagodności.
Po zmieszaniu olejku z wodą tworzy się mleczno-biała emulsja micelarna, która naśladuje pienienie się i wiąże cząsteczki brudu i makijażu. Wszelkie zanieczyszczenia związane przez micele, są następnie spłukiwane wraz z wodą, pozostawiając skórę czystą i nawilżoną, bez poczucia ściągnięcia i wysuszenia. 
Przeznaczenie: dla każdego typu cery.
Skład: Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Glyceryl Cocoate (emulgator), Aniba Rosaedora (Rosewood) oil (1%), Mixed Tocopherols (witamina E)
[źródło: strona producenta] 

Co myślę ja:
Zapach: jak już pisałam, mój olejek pachnie różami :), pachnie ładnie... a raczej pachniał, ponieważ pod koniec zapachu już nie czuć.
Konsystencja: jest to przezroczysty, średnio gęsty olejek, który faktycznie przy kontakcie z wodą zmienia konsystencję na kremową.
Opakowanie: biała buteleczka z zakrętką. Posiada dziurkę, przez którą olejek jest odpowiednio dozowany. Nigdy nie wylało mi się zbyt wiele. Typowa, minimalistyczna stylistyka BU. Mi odpowiada.
Skład: jak wszystkie kosmetyki BU - super. Jednak trzeba pamiętać, że takie kosmetyki mogą uczulać. Mnie nie uczulił, nie podrażnił.
Wydajność: to zależy... osoby przyzwyczajone do kosmetyków myjących z zawartością SLS mogą machinalnie dawać go dużo, gdyż się nie pieni. Jednak nieduża ilość wystarczy, by umyć twarz. Ja stosowałam go także do demakijażu oczu. Wtedy wystarczył 1 wacik na jedno oko :)
Działanie: nie mam żadnych zastrzeżeń. Przy mojej mieszanej cerze sprawdza się świetnie. Faktycznie, po zmyciu wodą uczucie tłustości znika. Twarz jest gładka, nawilżona i idealnie oczyszczona. Nie powoduje powstawania niedoskonałości, a nawet polepsza stan cery. Jedynym minusem jest, jak w przypadku wszystkich kosmetyków BU, ograniczony dostęp i długi czas oczekiwania. Ale to już czepianie się :).

Cena: ok. 11 zł/120 ml (jednak wygląda na to, że ta wersja zapachowa nie jest już dostępna)

 Ogólna ocena: 5+/6

7 komentarzy:

  1. Ja mam ten olejek o zapachu kwiatu pomarańczy. Pięknie pachnie ale nie wiem czy kupię go ponownie. Przede wszystkim dlatego ze wymaga zmywania twarzy wodą :( mieszkam w miejscu gdzie woda jest tak złej jakości ze wciąż mnie uczula. Od niedawna zmywam go woda mineralną. Zobaczymy jak teraz sie sprawdzi. Dobrze nawilża sucha skórę - to na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Olejek to doskonały pomysł, niestety w moich miejscowych drogeriach nic takiego nie odnalazłam, gdzie dostałaś to cudeńko?

    OdpowiedzUsuń
  3. Wygląda na to że jest naprawdę dobry :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję ślicznie za informacje:)

    OdpowiedzUsuń
  5. używam tego olejku od ponad roku i tylko raz miałam przypadek z olejkiem egzotycznym, że nie zmywał jak należy, nie wiem dlaczego, dziwny był jakiś. Za to pomarańczowy uwielbiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja właśnie oczekuję na pokaźne zamówienie z BU. Jestem bardzo ciekawa tych kosmetyków :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam ten olejek, ale mi się przeterminował zanim go zużyłam ;) ale to trochę z mojego lenistwa, ponieważ - po pierwszych zachwytach - uznałam, że niekoniecznie przemawia do mnie forma olejku rano, kiedy potrzebuję szybkiego orzeźwienia. Kupiłam więc micel z Biedronki, który polubiłam na tyle, że zaczęłam go używać także wieczorem, a olejek poszedł w odstawkę... No i minęła mu data przydatności :P

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)