piątek, 30 grudnia 2011

Awaria

Gdy już dziś w końcu miałam czas, żeby obfocić kilka rzeczy, okazało się, ze... aparat się nie włącza, nie ładuje, no słowem NIC :(

Ech... i co teraz?

środa, 28 grudnia 2011

Po Świętach...

Hej hej!

Jak tam Dziewczynki po Świetach?? Chyba dobrze, co? ;) od rana dziś oglądam sobie Wasze prezenty :) chętnie bym Wam też pokazała swoje, ale część została w domu (ja już koczuję w Krakowie ofcoz). No ale mogę się Wam pochwalić, że dostałam cudną bransoletkę Lilou od Narzeczonego :) i mini "komódkę" na biżu. Od rodziców torebkę, która za mną długo chodziła ;), biżu, bieliznę i misiowe kapcie, które mój Luby uznał za "miękkie niczym kot" :D.

Pochwalę się też, iż w konkursie Knovel University Challenge wygrałam iPod'a Nano ;) obecnie czekam na uroczyste wręczenie nagrody :)))

Poza tym Święta minęły... szybko :P przed nimi zakończyłam sesję, złożyłam projekt inż. i czekam na egzamin oraz obronę (już w styczniu, o zgrozo). W końcu będę może miała czas na blogowanie :)). Jest kilka kosmetyków, o których chciałabym Wam opowiedzieć.

Co jeszcze... wybraliśmy z Narzeczonym termin ślubu, salę i zespół :D czyli generalnie jest dobrze :)))

A co u Was?? Jak Święta??

wtorek, 6 grudnia 2011

Listu do Świętego M. aktualizacja

Kochany Święty Mikołaju... Jako, że moje EMU Bronte Lo umarły, poproszę Stingery albo Angels w kolorze Indigo! :D

Btw. jeśli rozważacie kupno EMU, odradzam Bronte... lepiej szarpnąć się na porządny model :). Czemu? Polecam artykuł =====> KLIK!

niedziela, 4 grudnia 2011

Mała zmiana :)

Od dziś (a w zasadzie od wczoraj :D) będę mojego Tż-a nazywać Narzeczonym :). Nie bez powodu oczywiście :D

poniedziałek, 28 listopada 2011

All I want for Christmas is...

Mój Święty Mikołaj będzie w tym roku bardzo zabiegany, jeśli chce spełnić moje marzenia :D


źródło: douglas.pl
źródło: douglas.pl
źródło: organiquecosmetics.pl


źródło: lilou.pl
źródło: asos.com   
A jakie są Wasze marzenia? :)

wtorek, 11 października 2011

...

Przepraszam, że mnie nie ma.

Po prostu mam urwanie głowy :/. Jestem na ostatnim semestrze studiów inż., w grudniu mam sesję i jeszcze muszę do końca grudnia napisać i oddać pracę. Masakra. I zajęcia do 21 :/. Poza tym ten szok powakacyjny :P

Z dobrych wiadomości: wygrałam super rzeczy w konkursie u Elusi :).

Wasze notki cały czas czytam, staram się też komentować. Mam nadzieję, że w czwartek uda mi się coś dla Was naskrobać.

Buziaki :*

wtorek, 20 września 2011

Detoks

Po tym, jak w tym miesiącu zakupiłam:
  • szczoteczkę elektryczną Oral B ProfessionalCare 500
  • sweter New Look
  • marynarkę typu boyfriend style
  • botki Buffalo London
  • podkład mineralny Lumiere Cashmere
  • 2 lakiery, w tym jeden pękacz
  • pastę Biała Perła
  • glinkę z Logony
  • krem pod prysznic I Love... Vanilla & Ice Cream
i pewnie jeszcze kilka innych rzeczy :P, oficjalnie daję sobie BANA na zakupy, o!

Za to wkrótce nowe recenzje :)

czwartek, 15 września 2011

Recenzja: Nature's Gate - Hair Defence Shampoo, Pomegranate & Sunflower

Witajcie!

Dziś mam dla Was obiecaną recenzję szamponu Nature's Gate, który ma za zadanie chronić kolor naszych włosów :).

Co pisze producent:
Nature's Gate Pomegranate Sunflower Shampoo defends color-treated hair from the damaging effects of UV rays, the environment and styling. This lavish shampoo is formulated with Pomegranate, Sunflower and Red Tea Leaf for their antioxidant properties and our 7 Healthy Hair Nutrients to strengthen and revitalize hair. With daily use, this shampoo helps extend the vibrancy of your colored tresses.
Exclusive healthy hair blend includes panthenol, soy proteins, vegetable proteins, jojoba oil, borage flower seed oil, vitamin C and vitamin E.
Szampon z granatem i słonecznikiem chroni farbowane włosy przed niszczącym efektem promieni UV, śrowiska i stylizacji. Szampon ten zawiera granat, słonecznik oraz liście czerwonej herbaty, dla ich działania antyoksydacyjnego oraz naszych 7 "nutrientów zdrowych włosów", aby wzmocnić i odżywić włosy. Codzienne używanie tego szamponu sprawi, że kolor stanie się bardziej żywy.
Ekskluzywna mieszanka odżywiająca włosy zawiera pantenol, , proteiny soi, proteiny warzywne, olej jojoba, olej z pestek ogórecznika oraz witaminy C i E.
Skład: Water, sodium cocoyl isethionate (coconut derived), cocamidopropyl hydroxysultaine (coconut derived), disodium cocoamphodiacetate (coconut derived), glycerin (vegetable derived), punica granatum (pomegranate) fruit extract, helianthus annuus (sunflower) seed extract, panthenol, hydrolyzed soy protein, hydrolyzed vegetable protein, simmondsia chinensis (jojoba) seed oil, borago officinalis (borage) seed oil, tocopherol (vitamin E), ascorbic acid (vitamin C), aspalathus linearis (red tea) leaf extract, vitis vinifera (grape) seed extract, equisetum arvense (horsetail) leaf extract, althaea officinalis (marshmallow) leaf extract, salvia officinalis (sage) leaf extract, simmondsia chinensis (jojoba) seed extract, viola tricolor (pansy) extract, silybum marianum (milk thistle) extract, calendula officinalis flower extract, avena sativa (oat) kernel extract, ascorbyl palmitate, sorbitan sesquicaprylate (coconut and corn derived), polysorbate 20, hydroxypropyl methylcellulose (plant derived), sodium hydroxide, glyceryl undecylenate (vegetable derived), phenoxyethanol, fragrance*
*Phthalate free

Źródło: [KLIK!]


Zapach: słodki, chyba granatu ;). Szczerze mówiąc, nie wiem jak pachnie granat, ale tak właśnie sobie jego zapach wyobrażam. Uwielbiam!
Konsystencja: średnio lejąca, zwyczajna jak na szampon. Jest to przezroczysto-żółtawy żel.
Opakowanie: zwykła, biała butelka, z dziurką ;). Do tego wieeeelka, ponad 500 ml.
Skład: bardzo dobry.Bez SLS-ów, SLES-ów, parabenów, glikolu. Nie testowany na zwierzętach.
Wydajność: wydajny. W przeciwieństwie do innych szamponów naturalnych, naprawdę się pieni. Jest to zasługa sodium cocoyl isethionate, z tego co mi się wydaje :). Tworzy przyjemną, kremową pianę.
Działanie: szczerze mówiąc, jest to aktualnie mój ulubiony szampon i nie zamieniłabym go na inny :). Doskonale odświeża, nie wypłukuje koloru, moje włosy przez 2 dni wyglądają super. Nie swędzi mnie też po nim skalp (a to moja zmora) i nie spowodował łupieżu. Oczywiście nie jest idealny ;). Plącze włosy, ale to nie jego wina - spowodowane jest to brakiem silikonów. Trzeba po prostu użyć odżywki (ja używam obecnie CeCe z jedwabiem) i jest cacy :). Zamierzam dokupić odżywkę z tej samej serii :). Jedyny minus za dostępność. Polecam!

Cena: ok. 7$ na iHerbie, obecnie w promocji za 3,90$.


Ogólna ocena: 5+/6

sobota, 10 września 2011

Rozdanie u Lili Natura i zapowiedzi

Witajcie Kochane!

Tak, znów Was zaniedbuję :(. Kurcze, we wakacje to jednak jest mało czasu na wszystko :P. Zawsze się znajdzie jakieś miejsce, gdzie można iść, coś co można zrobić ;). Ale już niebawem będę mieć dla Was nowe recenzje, m.in. szamponu z Nature's Gate, dwóch kosmetyków z Corine de Farme czy recenzję porównawczą płynnych podkładów :).

A dziś chcę Was zaprosić na wyjątkowe rozdanie na blogu Lili Natura. Zabawa jest bardzo fajna. Nie dość, że można wygrać super nagrody (w tym krem nawilżający Lavery z serii Dzika Róża, który polecam), to jeszcze można wykazać się kreatywnością =======> KLIK!

Zobaczcie jeszcze nagrody:
Powodzenia i do przeczytania ;)

sobota, 3 września 2011

Rozdanie u WomanLand

Witajcie Kochane!

Dziś chciałabym Was zachęcić do wzięcia udziału w super rozdaniu u WomanLand =====> KLIK!

Nagrody są naprawdę wspaniałe, zresztą zobaczcie same:
Jeszcze raz Was zapraszam i życzę powodzenia :*

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Recenzja: Desert Essence - Żel oczyszczający dla cery tłustej/mieszanej

Witajcie!

Dziś w końcu (!) obiecana recenzja ;). Tak jak zapowiadałam, będzie to Desert Essence - Thoroughty Clean Face Wash, Oily and Combination Skin.


Co pisze producent:
This gentle and unique cleansing solution leaves your skin feeling clean and silky. Eco-Harvest Tea Tree Oil, a known antiseptic leaves skin feeling thoroughly clean and oil-free. Extracts of Goldenseal, Hawaiian White Ginger (Awapuhi), and essential oil and extract of Chamomile soothe skin. Mineral-rich Bladderwrack, harvested from the sea, nourishes the skin to leave it looking vibrantly healthy. Regular use ever so gently helps improve the texture, clarity and radiance of your skin.
Ta delikatna i niepowtarzalna formuła myjąca pozostawia Twoją skórę oczyszczoną i jedwabiście gładką. Ekologiczny olejek z drzewa herbacianego, znany z działania antybakteryjnego, pozostawia skórę dogłębnie oczyszczoną i matową. Ekstrakty z gorzknika kanadyjskiego, Awapuhi i olejki oraz ekstrakt z rumianku działają kojąco na skórę. Bogaty z minerały morszczyn pęcherzykowaty odżywia skórę, by wyglądała na zdrową i pełną życia. Regularne stosowanie pomaga polepszyć teksturę, jasność i blask Twojej skóry.
Skład: Castille soap (water (aqua), cocos nucifera (coconut) oil, tall oil, potassium hydroxide), glycerin, melaleuca alternifolia (tea tree) leaf oil*, chamomile recutita (matricaria) flower extract, hydrastis canadensis (goldenseal) root extract, hedychium coronarium root extract (awapuhi), fucus vesiculosus extract (bladderwrack), cymbopogon martini oil (palmarosa), citrus aurantium amara (bitter orange) peel oil, lavandula angustifolia (lavender) oil, chamomile recutita (matricaria) flower oil, calendula officinalis flower oil, callitris introtropica wood oil (blue cypress).
Źródło: [KLIK!]

Co myślę ja:
Zapach: ziołowy, niezbyt przyjemny. No ale nie wszystko można mieć ;). Mi szczególnie nie przeszkadza, nie utrzymuje się po myciu.
Konsystencja: tutaj byłam zaskoczona. Nie jest to typowy żel - jest rzadki. Trzeba uważać podczas aplikacji, bo "sika" dość daleko.
Opakowanie: bardzo higieniczne, z pompką. Posiada dodatkową "zawleczkę" do blokowania pompki. Nie pokażę go na zdjęciu, gdyż moja Mamusia go wyrzuciła :D
Skład: super! Kosmetyk nie zawiera parabenów, olejów, parafiny i innych złych rzeczy ;). Poza tym nie jest testowany na zwierzętach i w ogóle cacy ;).
Wydajność: wydajny. Jedno naciśnięcie pompki wystarczy, by umyć całą buźkę.
Działanie: żel sprawdza się naprawdę dobrze w codziennej pielęgnacji. Dobrze zmywa makijaż, pozostawiając skórę miękką i oczyszczoną. Nie zauważyłam też uczucia ściagnięcia czy innego dyskomfortu. Jedyne co mnie rozczarowało, to w moim przypadku, brak działania antybakteryjnego :(. Niestety żel nie pomaga leczyć wyprysków, albo ja po prostu tego nie widzę ;). Jednak ogólnie jestem na tak, to jeden z lepszych żeli, jakie stosowałam.


Cena: 6-9$ na iHerb.com (w zależności od promocji)




Ogólna ocena: 5/6

sobota, 27 sierpnia 2011

Przeprosiny

Kochane, przepraszam, że mnie nie ma :*. Mam tyle zajęć, że nawet nie mam kiedy pisać notek. Postaram się nadrobić to po weekendzie :). Wasze blogi oczywiscie śledzę, jak zawsze ;). A teraz zmykam na ognisko :))).

Pozdrawiam Was gorąco :*

środa, 24 sierpnia 2011

Wakacyjne nabytki

Witajcie!

Zanim pojawi się kolejna recenzja, chciałabym Wam pokazać kosmetyki, które kupiłam nad morzem. Nie ma tego dużo, bo zaledwie 2 sztuki ;). Nie miałam po prostu okazji być w zbyt wielu ciekawych sklepach.

Ale do rzeczy. W Trzebiatowie trafiłam na Schleckera, w którym nigdy nie byłam. Z tego co wiem, nie ma żadnego w Krakowie, a i w moim rodzinnym Żywcu go nie spotkałam :). Dlatego też musiałam tam wstąpić :). Sklep mnie ogólnie nie powalił, jednak znalazłam jedną perełkę. Jest to mianowicie lakier marki Basic w boskim, morskim kolorze <3



Przepraszam za moje skórki. Jak widzicie, lakier nie jest super równo położony, ale to chyba wina moich paznokci :P. Kolor bardzo mi się podoba, 2 warstwy dają zadowalające krycie.

Kolejnym zakupem była paletka cieni za 3,80 zł ;) kupiona w sklepie typu "wszystko po x zł".


Jeśli chodzi o pigmentację, to jest różna w zależności od koloru ;). Cienie trzymają się kilka godzin na bazie, ale ogólnie nie są złe. Kupiłam, żeby zrobić sobie makijaż wychodząc z K. na drinka, bo oczywiście nie wzięłam cieni na wczasy ;).

I to tyle zakupów kosmetycznych :). Wczoraj kliknęłam w końcu Colorstaya i mam nadzieję, ze nie będzie mnie zapychał :(. Przez kilka dni używałam kryjącego fluidu "mineralnego" z Bell i mam masakrę na buźce ;(

Jeszcze dziś pojawi się recenzja żelu do twarzy od Dessert Essence.

wtorek, 23 sierpnia 2011

Wróciłam!

Witajcie Kochane!

Niestety mój wyjazd dobiegł końca. Bylo super :). Wypoczęłam i wygrzałam się na plaży ;). No i wracam do blogowania.





 Co tam u Was, Kochane? :)

piątek, 12 sierpnia 2011

Wyjazd

Kochane!

Dziś w nocy wyjeżdżam nad morze :). Trzymajcie kciuki, żeby była pogoda ;). Za tydzień wracam z nowymi recenzjami i siłami ;)

Pozdrawiam Was serdecznie! :*

czwartek, 11 sierpnia 2011

Suchy szampon + swatche

Witajcie!

Dziś chciałabym podzielić się z Wami moim nowym nabytkiem. Jest to suchy szampon marki Swiss O Par. Zbliżający się wyjazd zainspirował mnie, aby zakupić tego typu produkt. A że w Rossmanie nie było nic innego - wzięłam ten. Jest przeceniony bodajże z 16,99 na 11,99, ale głowy bym za to nie dała ;). Nie znałam w ogóle takiego produktu, więc szybko wyciągnęłam mojego niezawodnego HTC-ka i sprawdziłam opinie na Wizażu. Nie były złe, więc wrzuciłam szampon do koszyka.

Po powrocie nałożyłam go na włosy i muszę powiedzieć, że nie jest źle. Włosy nie nabrały może jakiejś super objętości, jednak specyfik ładnie odtłuscił szczególnie moją grzywkę. Fajny efekt. Jak na razie jestem zadowolona, zobaczymy co będzie dalej ;).







I jeszcze obiecane swatche pomadek. Z góry przepraszam za jakość drugiego zdjęcia i za to jak niedbale mam pomalowane usta - spieszyłam się :). Nie wiem jak Wam, ale mnie podobają się BARDZO :)



I jeszcze na koniec zawód z Safari... Lakier jest potwornie lejący. Na zdjęciu mam na paznokciach 3 warstwy i ciągle jest pół-kryjący :/. Masakra, nie lubię go.


wtorek, 9 sierpnia 2011

Nowe nabytki

Tak jak obiecałam, pokazuję moje nowe nabytki. Są to 2 cudowne szminki Revlon Colourburst <3. Przyplątał się jeszcze mój pierwszy (i zapewne ostatni) lakier Safari.



Kolory moich szmineczek to Coral i Fuchsia. Postaram sie jutro dodać więcej fotek, w tym swatche na ustach. Jak na razie jestem z pomadek bardzo zadowolona. Kolory są bardzo nasycone, długo wytrzymują na ustach i równomiernie schodzą. Poza tym szminki dobrze się nakłada i nie czuć ich na ustach :). Mają piękne, eleganckie opakowania. Po pierwszych testach - jestem zdecydowanie na TAK!

Pozdrawiam Was! :*

Nie ma tego złego...

Witajcie!

Chciałabym wam opowiedzieć o zdarzeniu, które mnie wczoraj spotkało - a właściwie nie mnie, a mojego K., ale chodziło o mnie... hmm :D. Do rzeczy ;). Jak może pamiętacie, zakupiłam ostatnio groupona do Yves Rocher (o wartości 60 zł). Wybrałam do zrealizowania go sklep w Galerii Krakowskiej. Wczoraj wysłałam mojego K., aby zakupił mi puder matujący (w przecenie) oraz waniliowy krem do rąk. Okazało się jednak, że sklep remontują i wystawione jest tylko małe stoisko, na którym, zdaniem Skarba, nie ma nic ;). Mój zaradny Mężczyzna zaczął więc wypytywać Panią, czy nie mogłaby sprowadzić go z innego salonu. Pani jednak stwierdziła, że nie mają tam miejsca :P. Jednak K. nie ustępował, negocjując zamówienie jednej tylko sztuki dla Niego ;). Pani jednak była nieugięta, zapewniając, iż promocja trwa do 28go, a remont potrwa jeszcze tylko (!!!) 2 tygodnie :/. Oczywiście grouponu nie można zrealizować w innym salonie, mimo iż ten remontują.

Szczerze mówiąc wkurzyłam się. Nie na serwis groupon.pl, ale na YR... niefajnie się moim zdaniem zachowali.

Jednak wracając do tytułu postu... wczoraj szperajac po stronie YR znalazłam nową promocję, a mianowicie Krem rewitalizujący 24h, przeceniony ze 112 zł na 65 (mam nadzieję, że stacjonarnie też). Miałam na niego już jakiś czas temu chrapkę, no ale cena odstraszała ;). Więc może teraz się skuszę, zamiast tego pudru :D. Wyjdę na tym lepiej, niż na pudrze ;). I dlatego właśnie dziękuję Pani w YR olewającej Klientów!

Dziś jeszcze pokażę Wam moje małe zakupy :)

niedziela, 7 sierpnia 2011

sobota, 6 sierpnia 2011

O TAGu słów kilka

Kochane moje!

Chciałam dziś poruszyć temat, który przykuł moją uwagę na blogu kokosowej-panny (KLIK!). Chodzi o TAGi.

Oczywiście bardzo się cieszę, gdy któraś z Was pamięta o moim blogu i mnie oTAGuje, jednak tematy zrobiły się naprawdę nudne i sama nie mam ochoty o tym czytać, więc co dopiero pisać. Szczerze mówiąc, wolę doszukiwać się ciekawych informacji o Was, czytając Wasze blogi, a nie mieć podane wszystko na tacy. Lubię te drobne niuanse, które pozwalają mi troszkę poznać, jakie jesteście i co lubicie :).

Drugą sprawą, także wspomnianą w wyżej zalinkowanym poście, są weryfikacje obrazkowe przy komentowaniu. I tu zwracam się do Was - wyłączcie je u siebie na blogu. Ja już to zrobiłam :)

Pozdrawiam Was serdecznie w ten parny dzień :*

czwartek, 4 sierpnia 2011

Mini haul

Byłam dziś w Superpharm, aby zakupić samolotowy zestaw opakowań na kosmetyki. Co prawda na wakacje jadę autem, ale taki zestaw i tak by mi się przydał. Niestety... wszystkie wykupione łeee ;(

Kupiłam za to:
- wodę termalną Avene przecenioną o 30% (za 25,54),
- "pumeks do stóp ze sznurkiem", choć nie mam stóp ze sznurkiem :D (za coś ponad 6 zł)
- moją ukochaną farbę do włosów Wellaton - Karmelowa czekolada (ciężko ten kolor znaleźć, zapłaciłam niecałe 15 zł)

Obczaiłam też Colorstay'a z Revlona. Kolor 150 jest cudny <3. Czy któraś z Was kupowała ten podkład na allegro i może polecić jakiegoś Sprzedającego?

środa, 3 sierpnia 2011

Recenzja: Biochemia Urody - Olej kokosowy 100% ekologiczny

Witajcie!

Przepraszam, że ostatnio tak Was zaniedbuję :*. Okazuje się, że we wakacje trudniej znaleźć czas na pisanie :))). Istny paradoks ;). Ale wracam do Was z nową recenzją. Znów będzie to BU, ale obiecuję - jak na razie ostatni raz ;).

Co pisze producent:
Naturalny, nierafinowany olej, który w temp. pokojowej ma postać białego, miękkiego masła o intensywnym, smakowitym zapachu kokosowym. Polecany do pielęgnacji włosów, zapewniając odbudowę, nawilżenie i ochronę włókna włosa. Ze względu na własności emoliencyjne, odpowiedni jako nawilżacz do cery suchej i łuszczącej się. Właściwości antybakteryjne, przeciwgrzybicze i antyspetyczne, czynią naturalny olej kokosowy odpowiednim również jako dodatek w pielęgnacji cery trądzikowej i łojotokowej. 
Zastosowanie: jako olejek na końcówki włosów, jako maska do włosów, bezpośrednio na skórę lub jako dodatek do innych kosmetyków. 
Skład: Organic Cocos Nucifera (Coconut) Oil (100%)
[źródło: www.biochemiaurody.com]
Co myślę ja:
Zapach: kokos! co prawda po chwili zmienia się w trochę maślany, ale i tak go uwielbiam ;)
Konsystencja: olej ma postać stałą (biały, wygląda trochę jak smalec), pod wpływem ciepła topi się
Opakowanie: ciemny słoiczek, charakterystyczny dla BU
Skład: nie ma się co rozpisywać - 100% oleju kokosowego. Dodatkowo na stronie producenta wyczytałam, że posiada certyfikaty ACO (KLIK!) i NASSA (KLIK!).
Wydajność: jest bardzo tłusty, przez co wydajny.
Działanie: tutaj muszę wyrazić jedno wielkie ACH! Olej jest świetny. Używam go na noc zamiast kremu nawilżającego i na mojej mieszanej cerze sprawdza się świetnie. Cudownie nawilża, nie zapycha. Rano cera jest ładna i promienna. Stosuję także do nawilżania stóp i skórek, też swietnie się sprawdza. Na włosy nie probowałam, bo mi się nie chciało jakoś nigdy ;). Ale nawilża naprawdę dobrze i to mi wystarcza. Minusem jest oczywiscie jak zwykle dostępność. No i słoik - ale inaczej się nie da ;). Ogólnie polecam!


Cena: 10,50 zł/50 ml


Ogólna ocena: 5+/6

*****

Miało dziś być więcej recenzji, a przynajmniej zdjęcia, ale oczywiście aparat mi sie rozładował :/. Kabel zostawiłam w domu, głupia ja :P. Do piątku jestem w Krakowie, spędzam czas z moim K. :). Potem jadę do rodziców, wtedy porobię nowe recenzje.

I jeszcze pytanko do Was: Możecie mi polecić jakiś dobry podkład kryjący dla skóry mieszanej???

Buźka :* 

sobota, 30 lipca 2011

Paczka z iHerb.com

Witajcie!

Wczoraj, po zaledwie 12 dniach (!!!) dotarły do mnie kosmetyki zamówione na iHerb.com. Jestem w szoku, gdyż poprzednio czekałam ponad miesiąc. Muszę dodać, iż wtedy zamawiałam do Krakowa, a teraz do mojego małego miasta. Czary normalnie :P

No ale zobaczcie, co kupiłam ;). Zdjęcie oczywiście prześwietlone, bo ciemno dziś u mnie :)
  • Szampon Nature's Gate- Pomegranate & Sunflower (ochrona koloru), 500 ml
  • Żel do mycia twarzy Dessert Essence - Tea Tree (skóra tłusta/mieszana), 250 ml
  • Crystal Travel Size (kryształ ałunu naturalny)
  • Balsam do ust Now Foods - Completely Kissable (Vanilla Bean) 
Muszę Wam powiedzieć, iż jestem bardzo zadowolona z zakupów. Szczególnie, że zamówiłam kosmetyki jako adresata podając mojego Tatę, więc znów załapałam się na rabat 5$. Wszystko wyniosło mnie z przesyłką trochę ponad 13$, więc same wiecie ;)

A dziś w moim mieście zaczyna się Tydzień Kultury Beskidzkiej, więc naturalnie wybieram się na dawkę góralskiej muzyki. Zapraszam Was serdecznie, taką imprezę naprawdę warto zaliczyć ;)

piątek, 29 lipca 2011

Yves Rocher na Grouponie

Kochane, na stronie groupona dostępne są kupony o wartości 60 zł na zakup dowolnych kosmetyków z Yves Rocher. Cena takiego kuponu to 29 zł, więc oszczędzamy aż 31 zł! Ja swój kupon już kupiłam, gdyż czaiłam się właśnie na puder matujący w kamieniu, który kosztuje 59,90. Idealna okazja :))))

Zapraszam Was do kupna:  KLIK!

czwartek, 28 lipca 2011

Catrice Ultimate Colour - Princess Peach

Przyznaję się bez bicia - zainspirowana przez Olę (KLIK!) pobiegłam dziś do Natury, by kupić tą szminkę :). Dlaczego? Otóż dlatego, że Ola wspomniała o brzoskwini i pomarańczu :D. Biorąc pod uwagę moją ostatnią obsesję na punkcie koralowych szminek (lecz tych o pomarańczowym odcieniu), po prostu musiałam ;).

I tak, jak w kolorze się zakochałam <3, tak samej szminki niestety nie lubię :(. Po nałożeniu jest jej za dużo :/. Łatwo jednak rozsmarować ją palcami, tworząc ładnie wyglądającą warstwę, ale wtedy... kolor staje się mało intensywny :(((((. A ja chcę ŻARÓWĘ :P. Do tego jak dla mnie brzydko pachnie i szybko schodzi :P. Jednak dam jej jutro kolejną szansę, może lepiej jej pójdzie ;). Kolor - cudo <3

Dziś musicie się zadowolić zdjęciem z internetu, jutro dodam swatche w świetle dziennym :*

[źródło: www.catrice.eu]

EDIT
Obiecane zdjecia. Niestety zdjęcie ust nie oddaje "pomarańczowości" szminki :(


poniedziałek, 25 lipca 2011

Recenzja: Alterra - Nawilżane chusteczki oczyszczające Aloe Vera

Witajcie!

Dziś chciałabym przedstawić Wam recenzję kolejnego produktu z Alterry. Tym razem będą to nawilżane chusteczki do demakijażu. Szczerze mówiąc rzadko używam tego typu kosmetyków - wolę żele i micele, jednak tym razem się skusiłam i nie żałuję :). Jest to świetne rozwiazanie zarówno w domu, jak i w podróży.

Co pisze producent:
Każda skóra zasługuje na indywidualna pielęgnację. Nawilżone chusteczki oczyszczające Alterra z wyciągiem z aloesu oczyszczają skórę wyjątkowo delikatnie. Łagodna formuła rozświetla i ożywia; nadmiar tłuszczu, pozostałości makijażu i cząsteczki brudu zostają delikatnie usunięte,a preparat przygotowuje skórę do kolejnego etapu pielęgnacji. Subtelny zapach rozpieści Twoje zmysły.
Można stosować również do bardzo wrażliwej skóry.
Gwarantowane cechy produktu:
- nie zawiera syntetycznych barwników,
- głównie z surowców pochodzenia roślinnego,
- bez silikonów i innych związków olejów mineralnych,
- dobra tolerancja przez skórę potwierdzona dermatologicznie,
- testowany okulistycznie.

Przeznaczenie: dla skóry suchej i wrażliwej
Skład: Aqua, Coco-Glucoside, Glycerin, Aloe Barbardensis Leaf Extract, Citric Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum, Linalool, Geraniol

Co myślę ja:
Zapach: ma to być zapach aloesu. Szczerze mówiąc zapach całej tej serii nie przypadł mi do gustu - jest strasznie mdły. Na szczęście nie utrzymuje się długo na skórze.
Konsystencja: ciężko w tym przypadku mówić o konsystencji ;) są to mocno nawilżone chusteczki, naprawdę mocno. Dzięki temu można dokładnie zmyć makijaż.
Opakowanie: typowe dla mokrych chusteczek. Z zaklejanym otworem do wyciągania. Wygodne w użyciu.
Skład: moim zdaniem bardzo dobry. Chusteczki posiadają certyfikat BDIH, nie zawierają alkoholu. Jednak czytałam, że mogą uczulać.
Wydajność: jedna chusteczka wystarczy na bardzo dokładny demakijaż całej twarzy.
Działanie: są to moje pierwsze chusteczki do twarzy. Uważam, że są świetne. Radzą sobie z cieniami, linerem, tuszem do rzęs i podkładem :). Nie używam kosmetyków wodoodpornych, więc w kwestii ich zmywania się nie wypowiem. Jak dla mnie super, polecam :)


Cena: 3,39 zł/25 sztuk



Ogólna ocena: 5+/6

Rozdania:

 

niedziela, 24 lipca 2011

Rozdania u Dziewczyn :)

Witajcie Kochane :*

W tą deszczową, leniwą niedzielę chciałabym zachęcić Was, abyście pomogły szczęściu i wzięły udział w kilku super rozdaniach:








Zapraszam Was do wzięcia udziału :)

piątek, 22 lipca 2011

Pierogi + rozdanie u Iwetto

Witajcie!

Dziś pragnę się Wam pochwalić moimi pierwszymi samodzielnie zrobionymi pierogami :). Już dawno chciałam jakieś zrobić, ale wiadomo - moje obrzydzenie do surowego ciasta brało górę :/. Jednak kilka dni temu, przed wyjazdem na wakacje, Mamunia zasugerowała, żebym założyła lateksowe rękawiczki. I tak dziś, pełna obaw, przystąpiłam do dzieła. I wiecie co? Cały "proces produkcji" myślałam o tym, jak to dobrze, że to rękawiczki dotykają obleśnego ciasta, a nie ja :D. A co najlepsze: pierogi są naprawdę DOBRE :)))

Zdjęcie tylko jedno, wcześniej byłam zbyt spanikowana ;)
Ja wiem, nie są najładniejsze - zapewne kwestia wprawy :P. Niestety aktualnie nie ma kto potwierdzić wspaniałości mego dzieła, bo nikogo nie ma w domu :D. Jednak już wieczorem uraczę TŻa całym talerzem jako króliczka mojego doświadczalnego ;).

I jeszcze mam dla Was propozycję wzięcia udziału w super rozdaniu u Iwetto. Popatrzcie, co dla Nas przygotowała:

czwartek, 21 lipca 2011

Recenzja: Biochemia Urody - olejek myjący

Chciałabym przedstawić recenzję kolejnego kosmetyku z BU. Tym razem będzie to olejek myjący. Mój ma akurat zapach róży, ale działanie wszystkich jest podobne :)

Co pisze producent:
» W przeciwieństwie do tradycyjnych środków myjących, zawierających często silne detergenty (substancje myjące), olejek działa łagodnie i nie wysusza skóry, jednocześnie bardzo skutecznie zmywa wszelkie zanieczyszczenia skóry - tłuszcz, makijaż oraz nawet grube warstwy wodoodpornych produktów z filtrami UV.
» Olejkiem można zmywać okolice oczu,
jest on łagodny i nie powoduje szczypania, a dodatkowo zmywa makijaż, także wodoodporny tusz do rzęs.
» Wbrew pozorom olejek nie pozostawia wrażenia tłustości na skórze ani nie działa w żaden sposób komedogennie
(nie zatyka porów), natomiast zmywa się kompletnie po spłukaniu wodą.
» Olejek daje dobry poślizg, dzięki czemu w trakcie mycia skóra nie jest naciągana. W odróżnieniu od tradycyjnych żeli myjących olejek nie pieni się, co jest również oznaką jego łagodności.
Po zmieszaniu olejku z wodą tworzy się mleczno-biała emulsja micelarna, która naśladuje pienienie się i wiąże cząsteczki brudu i makijażu. Wszelkie zanieczyszczenia związane przez micele, są następnie spłukiwane wraz z wodą, pozostawiając skórę czystą i nawilżoną, bez poczucia ściągnięcia i wysuszenia. 
Przeznaczenie: dla każdego typu cery.
Skład: Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Glyceryl Cocoate (emulgator), Aniba Rosaedora (Rosewood) oil (1%), Mixed Tocopherols (witamina E)
[źródło: strona producenta] 

Co myślę ja:
Zapach: jak już pisałam, mój olejek pachnie różami :), pachnie ładnie... a raczej pachniał, ponieważ pod koniec zapachu już nie czuć.
Konsystencja: jest to przezroczysty, średnio gęsty olejek, który faktycznie przy kontakcie z wodą zmienia konsystencję na kremową.
Opakowanie: biała buteleczka z zakrętką. Posiada dziurkę, przez którą olejek jest odpowiednio dozowany. Nigdy nie wylało mi się zbyt wiele. Typowa, minimalistyczna stylistyka BU. Mi odpowiada.
Skład: jak wszystkie kosmetyki BU - super. Jednak trzeba pamiętać, że takie kosmetyki mogą uczulać. Mnie nie uczulił, nie podrażnił.
Wydajność: to zależy... osoby przyzwyczajone do kosmetyków myjących z zawartością SLS mogą machinalnie dawać go dużo, gdyż się nie pieni. Jednak nieduża ilość wystarczy, by umyć twarz. Ja stosowałam go także do demakijażu oczu. Wtedy wystarczył 1 wacik na jedno oko :)
Działanie: nie mam żadnych zastrzeżeń. Przy mojej mieszanej cerze sprawdza się świetnie. Faktycznie, po zmyciu wodą uczucie tłustości znika. Twarz jest gładka, nawilżona i idealnie oczyszczona. Nie powoduje powstawania niedoskonałości, a nawet polepsza stan cery. Jedynym minusem jest, jak w przypadku wszystkich kosmetyków BU, ograniczony dostęp i długi czas oczekiwania. Ale to już czepianie się :).

Cena: ok. 11 zł/120 ml (jednak wygląda na to, że ta wersja zapachowa nie jest już dostępna)

 Ogólna ocena: 5+/6

Śpioch

Moja Kota <3

Wibo różana seria

Chcę Wam bliżej zaprezentować liner i błyszczyk, które kupiłam.

Muszę z przykrością stwierdzić, iż eyeliner nie przypadł mi do gustu. Mimo iż kolor jest prześliczny, a pędzelek fajny, to kosmetyk jest za rzadki. Dosłownie spływa z powieki (widać to na zdj). Dam mu jeszcze szansę - powinien trochę zgęstnieć. Jednak jak na razie to niewypał. Bardzo ciężko zrobić nim kreskę.


Błyszczyk to inna historia :). Kolor śliczny, a kosmetyk świetnie się nosi. Trwałość - jak to błyszczyk. Schodzi równomiernie, pozostawiając delikatny kolor. Nie warzy się na ustach. Polecam :)


Kolejny raz przepraszam Was za jakość zdjęć. Przy brzydkiej pogodzie mój aparat nie zrobi nic ładnego. Chciałam Wam pokazać jeszcze lakier z tej serii (nr 8). Zdjęcie nie jest za dobre, ale to najlepsze jakie mam:

Lubię ten lakier :). Mimo, iż rzadko maluję pazurki na różowo, po ten sięgam chętnie. Fajnie pachnie, 2 warstwy dają pełne krycie. Lakier szybko schnie i trzyma się 3 dni. Zdjęcie oczywiscie trochę przekłamało kolor :/.

******************************************************************************
ROZDANIA